Zacznijmy od nowa

Subtelny, wysmakowany, delikatny, wzruszający - mam jeszcze wiele podobnych słów, którymi mogłabym opisać ten wyjątkowy film. Ta przepięknie opowiedziana historia trafia prosto pod skórę i zostaje tam jeszcze długo po zakończeniu. Wyjątkowy, przepięknie zagrany, subtelnie opowiedziany film.

Chociaż jego nieodłącznym motywem pozostaje muzyka, jest ona jedynie (a może aż) podkładem do pięknej, wyjątkowej historii. Dan i Greta spotykają się w momencie, kiedy ich życia znajdują się na mocnym zakręcie. Dan, producent muzyczny, od lat nie odkrył żadnej gwiazdy, niedawno rozpadło mu się też małżeństwo, a najlepszym przyjacielem została butelka. Greta przyjechała do Nowego Jorku z chłopakiem u progu światowej kariery, z którym od 5 lat wspólnie pisze i śpiewa piosenki. Wkrótce związek się rozpada. Zraniona dziewczyna chce wracać do rodzinnej Wielkiej Brytanii, kiedy na jej drodze staje Dan, zauroczony piosenką, którą Greta śpiewa w barze. Chce wyprodukować jej własny album. Początkowo nieufna, Greta stopniowo angażuje się we współpracę z producentem. A ta współpraca zmienia życie obojga.

Tak jak zapowiada tytuł, to subtelnie opowiedziany film o początkach.  Nowe, chociaż jednak wcale nie nowe życie zaczynają bohaterowie. Greta stawia pierwsze kroki w życiu, gdzie – mimo złamanego serca – codziennie się uśmiecha. Tak samo złamane serce ma Dan, toczący wewnętrzną walkę, jej kosztem zaniedbujący najbliższych w swoim życiu. Ale to nie wszystko. To też przepiękny film o wielu rodzajach miłości: tej do mężczyzny, mocnej mimo złamanego serca, tej do siebie samego, kiedy świat wydaje się stawać ci się na drodze i tej do bliskich, której ci bliscy wcale nie ułatwiają.

John Carney ma wyjątkową rękę do subtelnych, nienachlanych, tkanych z delikatnych filmowych nici opowieści, które minimalnymi środkami przekazu chwytają za serce i wzruszają do samego dna duszy. Nie znajdziecie w tym filmie wybuchów, pościgów czy rozbuchanych efekciarsko dramatów. Nie będzie seksu, przesadzonych dramatów, sztucznych emocji. Będzie za to prawdziwa opowieść z prawdziwymi bohaterami, pozornie zwyczajnymi, jednak pełnymi niezwykłych własnych historii. Każdy z nich jest wyjątkowy, tak samo jak wyjątkowo jest zagrany. Nie darzę wielką miłością Keiry Knightley, ale nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Subtelna, delikatna Knightley jest idealna w pokazaniu przemiany swojej bohaterki. Początkowo do filmu zaangażowana została Scarlett Johansson, która jednak zrezygnowała. I dobrze. Drapieżna, epatująca seksem Johansson zupełnie nie pasuje mi do roli kruchej i wrażliwej Grety, którą Knightly niemalże się staje. Idealnie partneruje jej Mark Ruffalo, w jednej z najlepszych ról swojej kariery zawodowej, pozwalającej mu na pokazanie największej ilości emocji. Ten film to jednak nie tylko oni. To przesympatyczna Hailee Steinfield w roli nastoletniej córki Dana. To Adam Levine, fakt słabszy niż inni, ale z powodzeniem debiutujący jako aktor. To też James Corden, Catherine Keener, Mos Def. Nawet epizodyczny CeeLo Green pasuje do tej opowieści jak idealny kawałek puzzle. To wyjątkowy film, jakich mało: piękny, subtelny, wzruszający, niebywały. DOSKONAŁY.

Marta Czabała

 
Polityka Prywatności