Małe co nieco

Mega Shark vs. Giant Octopus

Uosobienie kiczu i tandety, ale i tak miłe. Wytwórnia Asylum, pokazuje nam kolejny raz, że jest dla niej miejsce na rynku filmowym. Tym bardziej jeśli bierze się kolejny raz za rekina, tutaj ogromnego, wielkiego, na dodatek walczącego z równie wielką ośmiornicą. Efektem jest w miarę sensowna parodia bardziej poważnych filmów. Lubię głupie filmy, które otwarcie deklarują, że są głupie. Jeśli wychodzi to przypadkiem, to już troszkę gorzej.
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Abyśmy doskonale wiedzieli o czym będzie tym razem film, mamy bardzo głęboki tytuł. Te nasze dwa wielkie monstra zostały przypadkiem oczywiście wyrwane z lodu, gdzie spoczywały, czekając aby móc rozwalać świat. I to jak! Ośmiornica mackami ściąga platformę wiertniczą. Rekin wyskakuje z wody i ściąga w zębach boeinga. Nad wszystkim chce zapanować wojsko. Ale uda się to tylko naukowcom, wcześniej niezrozumianym, tutaj nareszcie pokazującym swój potencjał.

Schematy, schematy i jeszcze raz schematy, ale w takich filmach nie ma to znaczenia. Liczy się granica absurdu, za każdym razem przekraczana kolejny raz, w kolejne, wcześniej nieosiągnięte wymiary. Nie ma tutaj znaczenia, że historia jest banalna, naciągana, najwyżej średnio wciągająca. Liczy się rozrywka i udawana powaga. I to się udaję, więc mimo wszystko postanawiam ten film lubić.

O.K.

>>>powrót


 
Polityka Prywatności