Małe co nieco

Zathura

Na ten film trafiłam przez zupełny przypadek, przy okazji oglądania wywiadu z Kristen Stewart, która wspominała swoje mniej znane filmy. Stewart to dzisiaj jedna z najbardziej rozpoznawalnych aktorek na świecie, ale mimo wszystko mało ludzi wie, że gra w filmach od lat. Także takich głośnych, chociaż „Zathura” raczej do nich nie należy. Ale samemu filmowi warto jest dać szansę, bo jest autentycznie uroczy, przygodowy, chociaż bardziej dla młodszych (szkolnych) widzów.
 

Kristen gra tutaj mniejszą rolę. To w zasadzie opowieść o dwóch braciach, którzy spędzają popołudnie u zajętego tatusia – rozwodnika, który musi zostawić ich w domu pod opieką starszej siostry i pojechać do pracy. Młodszy brat nudzi się najbardziej, do czasu kiedy z piwnicy wyciąga starą, pozornie antyczną grę planszową. Zathura opowiada o podróży kosmicznej. Gracze muszą uważać na przykład na deszcz meteorów, czy morderczego, zepsutego robota. Problemem jest tylko to, że wszystkie te wydarzenia dzieją się naprawdę. Dziury po meteorach można jeszcze wytłumaczyć. Ale czy ojciec zrozumie, że dom właśnie wyfrunął w kosmos?

Ten film ma tak mały budżet, że przez chwilę sprawdziłam, czy na pewno powstał przed podobnym fabułą „Jumanji”. Ale nie, to produkcja z 2008 roku, tylko ze znacznie mniejszymi nakładami finansowymi. To nic złego, tym bardziej, że mało rozbuchane efekty specjalne rekompensują inne rzeczy. Doskonałe aktorstwo małych chłopców, którzy są głównymi bohaterami całej opowieści. Dodatek w postaci Kristen Stewart (wbrew temu co mówią niektórzy aktorką bardzo dobrą) i Robina Williamsa robi swoje. Miła jest sama opowieść, nieprzesadzona, troszkę zabawna, dla dzieci pewnie nawet w kilku momentach straszna. Dla dorosłych lekka przyjemność. Jeśli macie dzieci, młodszych braci czy bratanków oglądajcie. Cudne!

Marta Czabała                           

>>>powrót


 
Polityka Prywatności