Faceci w czerni 3 - Studentnews.pl recenzuje

Kolejny sukces i kolejna doskonała komedia z serii. Zasługa jej jakości tkwi nie tylko w samych aktorach, ale też tym samym reżyserze, który - 14 lat po części pierwszej – wciąż jest w stanie wykrzesać ze starej opowieści coś zupełnie świeżego i jednocześnie tak samo śmiesznego jak części pierwszej. Kto wie, może to jedna z tych serii, która może jeszcze mieć z powodzeniem kolejne odsłony?

3.jpg
Tym bardziej, że ta trzecia część opowiada historię świeżą, ciekawą, zupełnie inną niż widzieliśmy w poprzednich odsłonach opowieści o agentach. Z super tajnego, super chronionego więzienia na Księżycu ucieka Boris Bestia, dość wrogo nastawiony do świata kosmita, który dość szczególną antypatią darzy naszego agenta K. To właśnie K pod koniec lat 60tych odstrzelił mu ramię i umieścił w więzieniu. Po ponad 40 latach w odosobnieniu Boris marzy o zemście, ma jednak swój własny plan. Chce cofnąć się w czasie i zabić K zanim ten jeszcze o nim usłyszy. Swój plan wprowadza w życie i K znika z kart historii, jednak nie z pamięci agenta J, który – jak na dobrego partnera przystało – rusza tropem bandyty aby ochronić przyjaciela. Trafia w sam środek rasistowskiej, pełnej uprzedzeń Ameryki. Tamtejszy K jest znacznie inny niż ten ze współczesnych czasów. Co stało się, że tak się zmienił? I czy J w ogóle będzie miał szansę się dowiedzieć? W końcu w 1969, Borisów jest dwóch…

 2.jpg

To absolutna filmowa perełka, pod każdym względem i w każdym aspekcie. Często tak bywa, że kolejna odsłona tej samej historii mocno traci na aspekcie humorystycznym. Tutaj jest tak samo śmiesznie, tak samo lekko i tak samo wartko. I tak samo zabawnie. Dzięki Bogom za tego samego reżysera, wspaniałego artystę, wizjonera, mistrza w swoim fachu, chyba przywiązanego do tej opowieści, bo przecież reżyserującego całość po raz trzeci. Dzięki za scenariusz, opowiadający historię znaną a jednak zupełnie świeżą, wciągającą, miejscami prześmieszną.  Narzędziami w jej wykonaniu są bez wątpienia aktorzy, tutaj przezabawni mistrzowie swojego fachu. Główne skrzypce trzyma Will Smith, ale nie tylko na nim skupia się uwaga widza. Ten film to też doskonały Josh Brolin i Emma Thompson oraz rozkoszny i bardzo groźny Jemaine Clement. No i ten cudowny Tommy Lee Jones! To oni nadają życie całej opowieści. Aspekt wizualny zapewnia doskonała scenografia, charakteryzacja i zdjęcia. Nie ma w tym filmie żadnego słabego ogniwa. Jest ciekawie, jest śmiesznie, ani przez moment film się nie dłuży. Wielbiciele sagi mogą odetchnąć z ulgą. Faceci w czerni mają się dobrze, chociaż mogliby się z powodzeniem obejść bez ohydnego efektu 3D. Z przyjemnością powitam część czwartą.

4.jpg

 

Marta Czabała


« powrót
Komentarze
Polityka Prywatności