Liam Neeson znowu rozstawia terrorystów po kątach. Pierwsza część była ogromnym sukcesem, więc pewnie drugiej też nic nie zabraknie we frekwencji. I chociaż jest uproszczona i ciut mniej atrakcyjna, na pewno też znajdzie swoich widzów. W końcu to dobrze zmontowane, porządnie zagrane kino.
W zasadzie nietrudno jest się domyśleć dlaczego ten film powstał. Jedynka była oszałamiającym sukcesem, mimo dość prostej fabuły i Liama Neesona, który przyzwyczaił nas do raczej innych ról, niż postaci a’la James Bond. Ale ojciec walczący o córkę po prostu musi się sprzedać i sprzeda się też tutaj, chociaż fabuła jest jeszcze bardziej prosta niż poprzednio. W przeciwieństwie do poprzednich wydarzeń, Bryan stara się utrzymywać z córką lepsze relacje. Pomaga była żona Leny, wspomagająca go w tym postanowieniu, sama patrząca na niego bardziej przychylnym okiem, tym bardziej, że sama właśnie rozstała się z własnym partnerem. To właśnie dlatego postanawia z Kim dołączyć do podróży Bryana w Turcji. Rodzinka jest w komplecie. Byłoby idealnie, gdyby nie to, że właśnie w Turcji czekają wrogowie Bryana, gotowi do zemsty za to co zrobił ich krewnym.
Abyśmy nie oglądali powielanych schematów dodano nam byłą żonę naszego dzielnego bohatera, a samą córkę wyposażono w cudowną odwagę i zmysł przetrwania. To właśnie Kim będzie tutaj naszą główną heroiną. Będzie więc biegać po dachach, rzucać granatami, mężnie stawać przed kolejnymi wyzwaniami. Nie zabraknie instrukcji ojca agenta i dyrektyw rodem z filmów szpiegowskich. Bond mógłby ich nie zrozumieć. Ktoś napisał, że ten film to gatunek sensacyjne fantasy i niewiele się pomylił. Są tutaj bowiem dyrektywy „weź sznurówkę z moich butów”, wyliczenia kilometrów na sznurówkę rodem z GPSu i określenia w który komin w Istambule należy wrzucić broń, tak aby Bryan ją przechwycił. Ta kluczowa sznurówka wydaje się ratować życie. Żyć, nie umierać. Liam Neeson ma mniejsze pole do popisu – część swoich super kaskaderskich scen musi oddać Maggie Grace, na wszelki wypadek przez część filmu biegającej w częściowym negliżu. Honor dla aktorki – zupełnie nie wygląda na swoje 29 lat i z powodzeniem może grać nastolatkę. Wielu Panów będzie kontentych, tym bardziej, że heroiczne Panie dobrze się w kinie sprzedają. Poza Maggie Grace niewiele jest różnic pomiędzy częścią pierwszą a drugą. Ot, dzieją się w innych krajach. I chyba tyle. Bo cała reszta jest naprawdę bardzo, bardzo podobna. Jest dużo walki. Jest odrobina dobrego humoru. Jest sporo dobrych aktorów. Jest parę powtórzeń. Ale i tak całość ogląda się z przyjemnością. Ciekawe czy będzie część trzecia?
Marta Czabała