Lily Cole - modelka o twarzy lalki gwiazdą "Internatu"

Daily Mirror nazwał ją czwartym najseksowniejszym rudzielcem świata, Terry Gilliam cudną lalką z porcelany, a Vogue mianował twarzą roku. Trzy lata po „Parnassusie” supermodelka Lily Cole powraca na duży ekran w mrocznym i emanującym erotyzmem horrorze „Internat”. Film trafi do kin 26 października.


W internacie elitarnej szkoły dla dziewcząt pojawia się świeża podopieczna - Ernessa (zjawiskowa Lily Cole). Wkrótce pracownicy i mieszkanki placówki zaczynają ginąć w tajemniczych okolicznościach. Czy sprawczynią tych zbrodni jest Ernessa? Zafascynowana gotyckimi powieściami Rebecca (Sarah Bolger) podejrzewa, że nowa koleżanka może być wampirem…
Filmowa kariera Cole na dobre rozpoczęła się w 2009 roku, wraz z pamiętną rolą Valentiny w "Parnassusie". Jednak urodzona w Torquay Angielka do obsady produkcji Terry'ego Gilliama dołączyła już jako przyzwyczajona do blasku fleszów gwiazda. Wszystko za sprawą oszałamiających sukcesów w modelingu, gdzie zadebiutowała w wieku lat 14, z miejsca stając się ulubienicą Vogue i Alexandra McQueena.

Nazywana "supermodelką o twarzy lalki" Cole od 2007 roku figuruje na liście najbogatszych Anglików młodego pokolenia według dziennika Sunday Times. Jej roczne przychody wynoszą, w przeliczeniu, ponad 40 milionów złotych, a marketingową wartość jej nazwiska specjaliści wyceniają na kwotę 24 milionów złotych (6 mln funtów). "Internat" to piąty film w karierze dwudziestopięciolatki. Byłby szóstym, gdyby do skutku doszedł projekt Marilyna Mansona "Phantasmagoria: The Visions of Lewis Carroll", gotycka baśń z dreszczykiem, w którym Cole miała zagrać mroczną wersję Alicji w Krainie Czarów.

Jak tłumaczy, chciała wystąpić w "Internacie", ponieważ kocha "Nosferatu" i klasykę horroru. "Uwielbiam takie klimaty. W moim przekonaniu wampir to metafora skomplikowanych relacji międzyludzkich i siły, z jaką pewne jednostki potrafią oddziaływać na innych." - mówi aktorka. A pytana o ulubioną scenę z filmu wspomina tę z deszczem krwi. "Musicie to zobaczyć. To niesamowita i absolutnie surrealistyczna scena. Kręcąc ją, przekonałam się, że gdy jesteś cała w krwi, wszyscy traktują cię… wyjątkowo." - żartuje Cole.

"Film Harron uwodzi najskuteczniej w scenach fantazji głównej bohaterki, którą pobudza narastająca zazdrość. "Internat" napędzają pierwsze oznaki kobiecych namiętności" boxofficemagazine.com

"Emanuje strachem i napięciem seksualnym" Rolling Stone

Komentarze
Polityka Prywatności