Amy Adams


2.jpgSimon Banner: Dlaczego właśnie "Oświadczyny po irlandzku"?

Amy Adams: Zawsze chciałam zagrać w wyjątkowej komedii romantycznej. Kiedy czytałam scenariusz "Oświadczyn", pomyślałem, że ten film ma wszelkie cechy, których poszukuję w tym gatunku. Zainteresowały mnie również pewne motywy klasyczne...

Na przykład?

Scenariusz został napisany w sposób nieco staromodny. Chodzi mi tu przede wszystkim o sprzeczki pomiędzy Declanem a Anną.

Kim w twoich oczach jest Anna?

Jest osobą, która zupełnie niepotrzebnie ułożyła sobie życie tak, aby czuć się bezpiecznie i mieć wszystko pod kontrolą; potrzebuje jednak kogoś będącego w stanie obudzić ją z tego snu. Myślę, że w rzeczywistości Anna ciągle się czegoś boi. W pewnym sensie bardzo przypomina mnie...

Dlaczego?

Pamiętam, że kiedyś tak dużo pracowałam, że potem owoce tej mojej pracy wcale mnie nie cieszyły. Teraz wiem, że w każdej sytuacji niezbędna jest równowaga.

Co ci się podoba w tej postaci?

Szalenie spodobała mi się metamorfoza, którą Anna przechodzi. Z osoby, której wydawało się, że wie, czego chce, staje się kimś, kto próbuje znaleźć to, czego potrzebuje.

Co Anna widzi w Declanie?

On jest bardzo atrakcyjnym facetem, natychmiast zaczyna się między nimi rodzić uczucie. Z początku nie jest co prawda przyjemnie, ale za to inaczej niż dotychczas. Declan nie jest do Anny przychylnie nastawiony, a jej plany są mu obce. Pojawia się ta cienka linia pomiędzy niechęcią a fascynacją.

A co się tobie w nim podoba?

Uwielbiam Declana! Wydawał mi się sexy już wówczas, gdy czytałam scenariusz.

Jaki jest Matthew Goode?

Matthew jest znakomitym aktorem, którego bardzo szanuję. Moim zdaniem świetnie zagrał Declana. Udało mu się nadać tej postaci inteligentną i w pewnym sensie irytującą wyniosłość, a zarazem pozostawić w niej rys bezradności. Matthew jest naprawdę uroczy!

Jak wytłumaczysz tę chemię między wami, która jest sprawą kluczową w komedii romantycznej?

Myślę, że mamy po prostu bardzo podobne poczucie humoru.

Twojego filmowego chłopaka gra Adam Scott.

Adam to fantastyczna osoba i świetnie wcielił się w rolę Jeremy'ego. Widz nie darzy go sympatią, ale rozumie, dlaczego Anna go kocha. Myślę, że to aktor o niesamowitym talencie.

Jack, ojciec Anny (w tej roli John Lithgow), to kolejna fascynująca postać.

Zgadza się, nawet wówczas, gdy nie ma go na ekranie, ma wpływ na decyzje Anny.

W jaki sposób?

Odnoszę wrażenie, że Anna przez całe życie starała się unikać pułapek i trzymać się bezpiecznej ścieżki... która właściwie nie była jej ścieżką. Nie jest więc sobą.

Jak wspominasz pracę z Johnem Lithgow?

To wspaniały człowiek; ma w sobie tyle energii! Bardzo chciałabym pracować z nim ponownie.

Jaką rolę odgrywa Irlandia w filmie "Oświadczyny po irlandzku"?

Myślę, że ten kraj jest jednym z głównych wrogów Anny. Właściwie to uważam, że Declan i Irlandia uknuli przeciwko niej spisek. Świetnie się nawzajem uzupełniają, ponieważ oboje są nieprzewidywalni i mają burzliwe charaktery. Jednocześnie są także olśniewający i piękni, kiedy się wypogadza i możesz ujrzeć ich jasną stronę.

Kręcenie filmu tam, gdzie toczy się akcja, musiało być prawdziwym luksusem…

O tak! Niektóre plenery, na przykład ten, w którym kręciliśmy scenę ślubu, są tak przepiękne, że wyglądają, jakby nie były prawdziwe. Ponadto pracowaliśmy z Irlandczykami, dzięki czemu film zyskał na wiarygodności.

Chodzenie na wysokich obcasach, z bagażem, w trudnym terenie, w niełatwych warunkach pogodowych, musiało być nie lada wyzwaniem!

Radziłam sobie nieźle w butach na obcasach, jednak po jakimś czasie miałam dosyć tej torby. Ale wchodzenie pod górę było zdecydowanie łatwiejsze, niż schodzenie w dół.

Jakim reżyserem jest Anand Tucker?

Jest niesamowicie pomocnym człowiekiem, a zarazem jedną z najwrażliwszych osób, jakie kiedykolwiek poznałam. Świetnie wie, jaką drogą powinni iść główni bohaterowie i naprawdę rozumie charakter filmu. Wiedział, jak zrobić nowoczesny i użyteczny film, i oczarować ludzi.

Związek Anny i Declana, pomimo że dziwny, jest wiarygodny.

To zasługa Ananda, który podkoloryzował ten związek i uwiarygodnił go tak, że nabrał wielkiego uroku. Anand miał bardzo duży wpływ na kształt tego filmu.

Scenarzystów zainspirowała irlandzka tradycja, zgodnie z którą kobietom wolno się oświadczyć mężczyźnie 29 lutego (w roku przestępnym)…

To zabawne - ludzie myślą, że to współczesny pomysł, a przecież ta tradycja sięga XVI wieku! Uważam, że to fantastyczne, kiedy to właśnie kobieta oświadcza się mężczyźnie.
 
Polityka Prywatności