Podczas kiedy Zaćmienie jeszcze na dobre nie zagościło na światowych ekranach, producenci, scenarzyści i sami aktorzy robią co mogą, aby już podsycić zainteresowanie częścią następną. Ten biznes rządzi się swoimi prawami. Nie ma tutaj oczywiście mowy o ujawnieniu samego scenariusza – ten strzeżony jest pewnie lepiej niż niejedne klejnoty monarchów i słynne złoża złota w Fort Knox. Nie, potęga taniej a jednocześnie najbardziej efektywnej reklamy tkwi w słowie przekazywanym z ust do ust. Nagłaśnianym przez kolorowe pisemka, portale plotkarskie czy samych wielbicieli tematu. Nie ma nic bardziej potężnego niż plotka.
Jeśliby wierzyć starym ludowym mądrościom, w każdej plotce jest trochę prawdy. Trochę prawdy jest też pewnie w kolejnych medialnych pogłoskach, co rusz wypuszczanych przez „anonimowe źródła”. Wystarczy wejść na jedno z wielu forów internetowych, żeby zobaczyć jaką lawinę komentarzy wywołują wątki związane z ostatnią częścią Zmierzchu. Tylko o czym dyskutują tak zapale internauci?
Przed Świtem w dwóch częściach
Plotka prawdziwa i potwierdzona. Saga Zmierzch: Przed Świtem – Część 1 ma już ustaloną premierę na 3 listopada 2011 roku. Wiadomo też już, że film będzie trwał około 90 minut, i najprawdopodobniej skoncentruje się na ślubie Belli i Edwarda oraz ciąży dziewczyny. Dopiero następna część skupi się na ostatecznych porachunkach Cullenów z Volturi. To wydawałoby się najbardziej naturalnym podziałem książki.
Na podzieleniu książki zyskują producenci. W końcu zarobią dwa razy więcej niż kiedy wprowadziliby film jako jeden, znacznie dłuższy twór. Fani z chęcią zapłacą za przedłużenie swojej ukochanej historii. A że jest ich na świecie dostatecznie dużo, hollywoodzcy bossowie będą jeszcze długo odkładać w kieszeniach dodatkowe zyski.
Przed Świtem bez seksu
Plotka rozpowszechniania, skrajna, często dementowana. W końcu nic tak dobrze nie podgrzeje atmosfery jak dokładnie przeciwne oświadczenia, najlepiej wychodzące z tego samego źródła. O tym, że Przed Świtem ma być pozbawione scen seksu usłyszeliśmy najpierw. Książka, pełna jest dość obrazowych opisów tego, co robili młodzi małżonkowie na podróży poślubnej. Na dodatek dość brutalnie przedstawia to, co działo się z Bellą w ciąży, nie mówiąc już o samym porodzie. Dosłowne przekazanie tego na ekran mogłoby odstraszyć tych, którzy w sadze kochają się najbardziej, i – a to dla producentów znacznie bardziej bolesne – nałożyć na sam film kategorię „od lat 15”. A to przekłada się od razu na zyski. Ale z drugiej strony, jeśliby przenieść całość do filmu, mógłby w końcu powstać z niego horror, coś czym jak na razie Zmierzch określany jest bardzo na wyrost.
Zaraz po tym jak wszyscy skomentowali potencjalne usunięcie scen seksu ze Zmierzchu, odpowiedzialna za scenariusz Melissa Rosenberg udzieliła obszernego wywiadu, publicznie zastanawiając się jak ciężko będzie przenieść na ekran „utratę dziewictwa Belli i jej poród”. Na forach znowu zawrzało a każda kolejna osoba czyniła nową wiadomość jeszcze bardziej sensacyjną. Będzie seks czy nie będzie? Mamy jeszcze 16 miesięcy, żeby się przekonać. Chyba, że wcześniej wycieknie do sieci kolejna „anonimowa” plotka.
Przed świtem wyjściem na kolejne części?
Nie ważne ile powstało książek, wyjście na nowy film, tzw. bramka być musi. Trudno uwierzyć, żeby producenci tak łatwo dali się skończyć kurze znoszącej warte grube miliony jajka. Sama Stephanie Meyer co rusz podsyca też plotki o kontynuacji sagi. Mówi się o książce opowiadającej o przygodach Renesmee Cullen, jej życiu i miłości do Jacoba. Producentom zapewniłoby to zyski, jednocześnie oszczędzając ich wydatki na coraz bardziej manierycznych i żądających więcej pieniędzy (jak plotka glosi) dwójce głównych aktorów. Opcjonalnie mówi się też o zrobieniu z dalszych wydarzeń serialu, w głównej roli obsadzając tym razem ukochaną przez Stany Zjednoczone piosenkarkę Taylor Swift.
Pattison i Steward parą?
Nic tak dobrze nic podsyca popularności filmu jak dobry romans. To reklama nad reklamy. Zwłaszcza taki w życiu codziennym. Plotka o romansie Kirsten Steward i Roberta Pattisona wybuchła dziwnym trafem wraz z zakończeniem produkcji do Zaćmienia. Co rusz ktoś „z ekipy” potwierdza lub zaprzecza związkowi dwójki młodych ludzi. Plotki osiągnęły apogeum w programie Oprah Winfrey, gdzie sama prowadząca powiedziała, iż – co prawda za kulisami – ale dostała nieoficjalne potwierdzenie istniejącego uczucia. Zarówno Pattison jak i Steward awansowali już do symbolu współczesnych kochanków idealnych. Wiecznie żyjących we fleszach aparatów i naszych komentarzach.
Zagrają dalej?
Oczywiście, że zagrają. Niezależnie od narzekania na utraconą popularność, zarówno Steward jak i Pattison zdają sobie doskonale sprawę jak wiele dała im saga Zmierzch. Dla Pattisona, brytyjskiego aktora, znanego wcześniej jedynie z epizodu z Harrego Pottera filmy stanowiły drzwi do kariery. Znanej z raczej niskobudżetowych produkcji Steward, Zmierzch bez wątpienia pozwoli na swobodne wybieranie scenariuszy i granie w czym tylko zapragnie. I tak oto zaledwie 20 letni aktorzy zapewnili sobie zarobek życia i co najmniej kilka kolejnych lat naszego uwielbienia. A odejścia z filmów nikt by im nie wybaczył. I to, szanowni państwo, jest fakt a nie plotka.
Marta Czabała