Teenage space vampires

Jeśli bohaterowie tego filmu są nastolatkami, to ja chyba zjem własną stopę. Ale może nie powinnam się czepiać, w końcu nie od dzisiaj dorośli grają nastolatków. Czepiać będę się jednak wszystkiego innego, bo to najmarniejszy film, jaki udało mi się oglądać w ostatnich latach. A kto wie, może nawet kiedykolwiek.

Historia jest oklepana, ale niejedna oklepana historia była już przecież porządnym rozrywkowym filmem. Nastolatek podejrzewa, że w jego miasteczku wylądowali kosmici. Nie wie jednak, że są oni wampirami, którzy chcą (przy okazji zaćmienia słońca, a jakże) przemienić lub zjeść całe miasteczko.

3.jpg

Jest okropnie. I wcale nie chodzi o to, że ma już kilkanaście lat, a tym samym poważnie ograniczone możliwości efektów specjalnych. Chodzi o to, że wszystko jest tak strasznie sztuczne, że dla filmu powinna być zrobiona osobna kategoria. Tragiczne jest wszystko. Aż trudno uwierzyć, że w czasach, które miały już Postrach Wampirów Buffy powstaje  film, gdzie wampiry wyglądają jak oklejone plasteliną ważki, co rusz zmieniające kolor oczu. Na dodatek, z jakiegoś powodu wszyscy mają rosyjski akcent. Aktorzy poruszają się po ekranie tak jakby ktoś dał im wcześniej porządną dawkę leków uspokajających. Dialogi są obrzydliwe, nudne, schematyczne i śmieszne inaczej. „Zawsze jest ciemno w przestrzeni pomiędzy gwiazdami (…)w ciemności nie ma wyboru”; proszę mi wierzyć, są jeszcze gorsze. Każda minuta dłuży się tak, jakby trwała godzinę dłużej. Trzeba to jak najszybciej zapomnieć, bo trauma może być zbyt duża. Proszę uciekać!

Marta Czabała

Polityka Prywatności