Lej kresowy! Uciekajmy! – Krzyczy jeden z bohaterów, kiedy za jego plecami rozlega się niepokojący hałas. Trudno jest nie wybuchnąć śmiechem, kiedy papierowe tornado niszczy Amerykę, a wszyscy udają, że się boją. Wyłącznie dla wielbicieli filmów klasy Z.
Na dodatek takich, którzy uwielbiają katastroficzne kino o końcu świata. Tym razem zapewnia je tornado i liczne deszcze, które stopniowo zatapiają Ziemię. Nieliczni świadomi nadchodzącego koszmary, próbują zbudować nowoczesną arkę. Ale kataklizm nadchodzi znacznie wcześniej niż planowano.
Absolutnie i wyłącznie dla wielbicieli kina katastroficznego, na dodatek tego niespecjalnie ambitnego. To typowa telewizyjna produkcja, z minimalnymi kosztami. Często oglądam filmy z mizernymi efektami specjalnymi, ale te wyznaczają chyba nowy rekord. To film zrobiony na domowym komputerze, gdzie budżet filmowy wynosi chyba niespełna 100 dolarów. Te pieniądze rozdzielone są równo pomiędzy grafikami, a aktorami. Obie grupy są mizerne. To jeden z tych filmów, które są słabe i wcale nie udają, że jest inaczej. Wręcz odwrotnie, odważnie wchodzą w telewizyjne gatunki, które nie udają, że są ambitne, czy też, że aspirują do kina katastroficznego. Tutaj jest równomiernie słabo, efektowo czy też aktorsko. Nie ma więc czego żałować, czy może oczekiwać czegoś więcej. Jest mizernie z założenia. Jeśli wiecie, czego oczekujecie, na pewno będzie w porządku.
A.N.