World War Z

Filmy o zombie zawsze znajda swoich odbiorców. Kiedy z zombie walczy Brad Pitt, liczba widzów zwiększa się wielokrotnie. To dobre, solidne kino, chociaż przede wszystkim dla wielbicieli gatunku.

2.jpg

Jeśli do nich należycie, wiecie, że nie da się uniknąć pewnej schematyczności. Gdzieś na świecie rozprzestrzenia się nieznana choroba, ogarniająca setki, tysiąca a potem miliony ludzi. Powoli dociera do cywilizowanej, zachodniej części świata. Gerry Lane z żoną odwożą do szkoły córki, kiedy grupa zombie atakuje miasto. Dzięki sprytowi i determinacji, całej rodzinie udaje się szczęśliwie dotrzeć do bezpiecznego miejsca. Ale żeby tam pozostać, Gerry musi ruszyć tropem zarazy.

3.jpg

To nie jest horror, ale thriller z motywem zombie. Film wszedł do kin z ograniczeniem „od 13 lat”, dlatego nie znajdziemy tutaj przesadnych mordów, nadmiernie fruwających flaków, lejącej się hektolitrami krwi. I bardzo dobrze, bo przecież to nie na tym polega straszenie widza. Produkujący i grający główną rolę Pitt zapewnił filmowi ogromny budżet, a co za tym idzie doskonałe wykonanie. Amerykanie kochają rozbuchane efekty specjalne. Czasami przesadzają, ale na szczęście nie tym razem. Film ma przepiękne zdjęcia, doskonałą scenografię, jest idealnie zmontowany. Zombie są przekonujące i odpowiednio straszą. Pitt dalej jest dobrym argumentem, żeby iść na film. Kiedyś był przede wszystkim śliczny. Dzisiaj jest przystojnym mężczyzną w średnim wieku i bardzo, bardzo dobrym aktorem. Przyjemna jest też obsada drugoplanowa: Mireille Enos, doskonała Daniella Kertesz. Wszyscy mistrzowsko wykonują swoje zadanie. Straszy, czasami śmieszy. Nie przesadza z amerykańskim patosem, chociaż ostatnie przemówienie można by sobie darować. Darować można sobie też efekt 3D. Polecam wersję dwuwymiarową. Idealny film na wakacje.

4.jpg

Marta Czabała

Polityka Prywatności