Elizjum

Elizjum to jeden z tych filmów, przy których najlepiej jest poprzestać na obejrzeniu zapowiedzi. Tam jest wszystko to, co warte jest oglądania. To efekciarski film, niestety jednak całkowicie pozbawiony sensownego scenariusza. Fani science fiction są bardzo wybredni. A to już niestety wszystko widzieliśmy. I to w znacznie lepszym wydaniu.

2.jpg

Rok 2154. Zanieczyszczona Ziemia nie jest w stanie utrzymać wszystkich obywateli i utrzymać ich na przyzwoitym poziomie. Ci najbogatsi dawno już z niej uciekli, odnajdując schronienie na specjalnej, okołoziemskiej stacji Elizjum, gdzie żyją z dala od biedy, chorób i jakichkolwiek ziemskich problemów. Na planecie pozostaje Max, starający się związać koniec z końcem. Kiedy ulega śmiertelnemu wypadkowi, wie, że jego jedyną szansą jest ucieczka na Elizjum. Za wszelką cenę.

3.jpg

Kiedy Neill Blomkamp wyreżyserował słynny już „Dystrykt 9”, wdarł się szturmem do szeregu najbardziej znanych reżyserów świata. A to zapewniło mu parę benefitów przy następnych filmach. Widać tutaj, że dostał znacznie większy budżet i jeszcze bardziej znanych aktorów, najwyraźniej przekonanych, że będą częścią co najmniej tak ambitnego filmu jak słynny Dystrykt. Niestety, „Elizjum” jest jedynie znacznie droższym cieniem słynnego poprzednika. Fenomenalne efekty specjalne przykrywają marny scenariusz, opowiadający mało sensowną historię buntownika bez wyboru, który ratując siebie, chce przy okazji uratować ludzkość. Mało to sensowne, średnio oryginalne, a na dodatek pełne luk. „Ziemska” scenografia przypomina za bardzo tą z Dystryktu ze śladowym dodatkiem z „Mad Maxa”. Samo Elizjum jest owszem efektowne, ale widzieliśmy już takie efekty w kilkudziesięciu filmach gatunku.

4.jpg

Szkoda na tak mało interesującą opowieść genialnej Jodie Foster, która zupełnie nie może pokazać swojego talentu. Szkoda nawet Matta Damona, który od lat nie umie znaleźć sobie interesującej roli. Cały ten film to żywa definicja przysłowia przerost formy nad treścią. Niestety, jest słabo. Szkoda. Jeśli szukacie czegoś w gatunku science – fiction, lepiej udajcie się na Star Treka. Ewentualnie poczekajcie na Endera.

Marta Czabała

 
Polityka Prywatności