Bling Ring

To prawdziwa historia kilkorga młodych ludzi, którzy z braku odpowiedniej rozrywki postanawiają włamywać się i obrabowywać domu znanych ludzi. Za kamerą stanęła Sofia Coppola. I chyba tylko dlatego film doczekał się tak dużej promocji, bo sama historia jest zupełnie pozbawiona pasji. Prawie cała.

2.jpg

Jak można ekscytować się opowieścią o młodych, znudzonych włamywaczach? Sama historia nie jest specjalnie ekscytująca. Grupa młodzieży postanawia spędzić wolny czas włamując się do domów sławnych aktorów i celebrytów. Największym powodzeniem cieszy się dom Paris Hilton, który nasi bohaterowie odwiedzają regularnie. Z każdej przygody zabierają interesujące, markowe i bardzo drogie fanty. Takie, z którymi pozują później na Facebooku.

Nic będzie chyba zaskoczeniem dla nikogo, jeśli powiem, że kreatywni złodzieje w końcu wpadli. Bez ich współpracy w ogóle nie byłoby opowieści. Jeśli prawdziwa historia podobna jest do filmu, to nic dziwnego, że całość tak się zakończyła. Bohaterowie filmu Coppoli nie robią ze swojego dziwacznego hobby specjalnego sekretu. Chwalą się nie tylko wycieczkami do domów sław, ale też rzeczami, jakie z nich zabrali. Wszyscy są przerysowani, przekoloryzowani, są podobni bardziej do historii z filmów dla nastolatek, niż z prawdziwego życia. Historia ich kolejnych włamań, zabieranych gadżetów i chwalenia się nimi wszem i wobec jest zupełnie pozbawiona emocji. To powtarzane sceny zmanierowanych młodych ludzi, którzy swój status określają ilością posiadanych rzeczy Gucci. Średnie to świadectwo dla młodzieży – obsesyjnie myślącej o rzeczach, ważniejszych niż wszystko inne. Nie ma sensownych dialogów, nie ma specjalnie wciągających scen.

3.jpg

Najciekawsza część tego filmu zaczyna się w jego ostatnich 15 minutach. To właśnie wtedy Coppola pokazuje, jak media i popularność mogą pomóc w zmienieniu swojego wizerunku. Wystarczy wystąpić w paru wywiadach, pochwalić się aspiracjami i bum – narodziła się gwiazda. Gdzie inaczej można zobaczyć działanie mediów, jak nie w Stanach Zjednoczonych? Można zmanipulować rzeczywistość, stworzyć zupełnie nową. To właśnie tutaj Watson w końcu pokazuje, że jest sensowną, porządną aktorką, która umie znacznie więcej niż tylko zagranie czarodziejki przed laty. To tutaj pole do aktorskiego popisu dostaje cała reszta: Katie Chang, Taissa Farmiga, Claire Julien czy Israel Broussard. Wielka szkoda, że dopiero wtedy. Coppola powinna była bardziej regularnie rozłożyć wydarzenia w scenariuszu. Szkoda. Film warto obejrzeć chociażby dla ostatniej sceny, ale całość może zmęczyć. Cóż.

A.N.

Polityka Prywatności