Wykapany ojciec

Trailer może sugerować powtarzalną na masową skalę, typową komedię romantyczną. „Wykapany ojciec” to jednak coś znacznie więcej. To mądra komedia obyczajowa, pełna ciekawych spostrzeżeń na życie, na dodatek nieźle zagrana. Przyjemna rozrywka na sobotni wieczór.

2.jpg

Jak wieść głosi, całość została luźno oparta na faktach. Mimo tego iż lata nastoletnie ma już dawno za sobą, David Wozniak żyje codziennością lekkoducha. Żyje z dnia na dzień, regularnie pojawiając się jedynie w pracy kierowcy ciężarówki z mięsem w rodzinnej firmie. Niespecjalnie cieszy się faktem, że jego dziewczyna zaszła właśnie w ciążę. Na dodatek pewnego dnia David dowiaduje się, że kiedyś oddane do banku spermy nasienie przyniosło owoc w postaci kilkuset dzieci. Niemal 150 z nich chce się z Davidem skontaktować i zobaczyć, skąd pochodzą. David niespecjalnie cieszy się na taką perspektywę.

4.jpg

I kto by się cieszył? Procedury korzystania z banku spermy nigdzie nie miały tylu precedensów co w Stanach Zjednoczonych? Być może dlatego Scott przeniósł swój film z 2011 roku (Starbuck, produkcji kanadyjskiej) w realia Stanów Zjednoczonych.  Naprawdę trudno tutaj nie mieć paru dylematów etycznych. Czy dziecko, którego ojciec biologiczny stanowił jedynie dawcę nasienia ma prawo kiedyś poznać tego dawcę? Czy mężczyzna, który oddaje nasienie wyłącznie w celach zarobkowych ma większe prawo do zachowania anonimowości, takie które przewyższa to biologicznego dziecka? Na szczęście Ken Scott umiejętnie pośrodkuje gdzieś pomiędzy śmieszną, typową amerykańską komedią a filmem obyczajowym, autentycznie rozpatrującym kwestie ojcostwa. Czy danie nasienia czyni mężczyznę ojcem? Czy jednak trzeba czegoś więcej? Vince Vaughn nie błaznuje, nie robi z siebie komediowego idioty. Tak samo jak reżyser, balansuje pomiędzy tym co śmieszne a tym co mądre. Efektem powstaje mądry, autentycznie śmieszny film o tym, że nigdy nie jest za późno na dorastanie. Uroczy w każdym sensie tego słowa.

O.K.

Polityka Prywatności