Miasteczko Cut Bank

Kręcenie kryminału w miasteczku,  w którym nic się nie dzieje wydaje się być szalonym pomysłem. Ale przecież każde miasteczko ma swoje sekrety. Kiedy ma się do dyspozycji aktorów z najwyższej półki a na dodatek doskonały, szalony scenariusz, efekt może być tylko jeden. To jeden z najdziwniejszych, ale też najciekawszych filmów, jakie pojawiły się w naszych kinach w tym roku. Niesamowicie wciągający. Nawet jeśli dziwny. Bardzo dziwny.

2.jpg

Tytułowe Cut Bank to senne amerykańskie miasteczko, gdzieś na bliższej niesprecyzowanej prowincji kraju. Większość mieszkańców żyje swoim życiem. Starsi tkwią w swoich zwyczajach. Młodzi marzą o ucieczce do wielkiego świata, który na pewno da im wcześniej nieznane możliwości. Wśród nich jest Dwayne McClaren ( Liam Hemsworth), którego przed wyjazdem z dziewczyną powstrzymuje jedynie obowiązek opieki na chorym ojcem. Pewnego dnia, los daje mu jednak szansę, którą trudno odrzucić. Dwayne i Cassandra kręcą właśnie film w środku wielkiego pola, kiedy kamera nagrywa przypadkiem morderstwo miejscowego listonosza. Za informację o morderstwie (pracownicy poczty są w Stanach Zjednoczonych pracownikami federalnymi) Dwayne może zgarnąć nawet 100 tysięcy dolarów. Wystarczy tylko znaleźć ciało listonosza, które morderca wziął ze sobą…

3.jpg

Już po kilku minutach byłam gotowa postawić wszystkie oszczędności życia na fakt, że oto mam przed sobą kolejny film braci Coen. Dałabym słowo! A tutaj proszę jaka niespodzianka. To dziwaczny, bardzo coenowski a jednak nie, film, chociaż w najlepszym sensie tego słowa. Wszystko jest tutaj dziwne, nietypowe dla typowych, komercyjnych kryminałów. I chociaż całość reżyseruje mało znany reżyser, a pisze jeszcze mniej znany scenarzysta, wszystko wypada na najwyższym poziomie. Zdumiewające. Być może dlatego, że reżyserujący całość Matt Shakman wie co zrobić z bardzo dobrym tekstem. Ma na koncie kilka bardzo dobrych, mniejszych lub większych produkcji. Jest zasłużonym twórcą telewizyjnym, przewiduję więc, że wkrótce stanie się doskonałym i bardzom znanym reżyserem kinowym, którego nazwisko będzie znane każdemu, mniej lub bardziej oddanemu wielbicielowi kina. Jego sukces to też fakt, że ma do dyspozycji najlepszych aktorów, tych naprawdę z pierwszej ligi. Nie mówię o pierwszoplanowym, dobrym, ale nie doskonałym w stosunku do reszty Liamowi Hemsworth, czy może jego partnerce Teresie Palmer. Są dobrzy, przejmujący, ale nie tak dobrzy jak aktorzy drugoplanowi. To tutaj należą się największe brawa. Inny wiek, inna klasa. John Malkovich, Billy Bob Thornton, Olivier Platt, Bruce Dern – to właśnie oni nadają całości i scenariuszowi ostatecznego kształtu. To oni sprawiają, że z przyzwoitego scenariusza całość staje się doskonałym filmowym kryminałem, być może jednym z najlepszych jakie widzieliśmy w tym roku. I chociaż porównań do braci Coen będzie wiele, trudno. Niech napędzają reklamę. Film, jest po prostu tego warty. Tyle i aż tyle. Nic więcej nie trzeba.

M. D.

 
Polityka Prywatności