Odgrzebane w filmowych zapasach...

Duch II: Druga strona

Nakręcony w 1986 roku sequel niemalże kultowego Poltergeista to film na tamte czasy porządny, ciekawy, spełniający wymagania swojego gatunku. Dla miłośników horroru konieczny przystanek na drodze do poznania gatunku.
 

Lata 80te nie były dla twórców horrorów czasami lekkimi. Daleko jeszcze było do ery komputerów, zdolnych wykreować najbardziej nawet magiczne i przerażające efekty specjalne – wszystko trzeba było robić niemalże a czasami dosłownie ręcznie. Niektórym udawało się lepiej, innym gorzej. W przypadku serii o poltergeiscie bezbłędnie. Pierwsza część była dla widzów swojego okresu filmem kultowym, nie ma się co dziwić, że wkrótce powstała (niejedna zresztą) część kolejna.

Podobna niemalże bliźniaczo do oryginału. Rodzina Freeling wprowadza się do babci małej Carol Anne, gotowej udzielić schronienia swoim bliskim. Starają się zapomnieć o koszmarze jaki przeżyli. Konsekwentnie nie kupują telewizora. Na nic im to oczywiście przyjdzie bo zło tylko czeka aby upomnieć się o małą blondyneczkę, na czele z diabelskim Kane’em. Na szczęście są jeszcze starzy i nowi przyjaciele gotowi rodzinę chronić. Zapowiada się więc kolejna i odwieczna walka dobra ze złem.

Celowo nie używam oficjalnego tytuły filmu Duch dopisując tłumaczenie  jako kolejny kiepski marketingowo ruch rodzimej wytwórni. Niezależnie od tytułu jednak, na jakiś sposób ten film także jest kultowy. Do historii bez wątpienia przejdzie tekst małej Carol Anne „They’re back!”, kojarzony już chyba na wieki przede wszystkim z tym filmem. Na swój okres, kolejny Poltergeist ma też całkiem niezłe efekty specjalne, trzyma też u widza napięcie. Może nie będzie tutaj równie strasznych scen jak ta słynna z krzesłami na stole, znajdą się jednak i takie, które sprawią, że staną nam dęba włosy na karku. Będzie godna podziwu mimika aktorów (Julian Beck!) i naprawdę doskonała w jednej z ostatnich w życiu ról Heather O’Rourke.

To całkiem przyzwoity horror, mimo braku komputerowych efektów i prościuteńkiej, niemalże powtórzonej po części pierwszej historii. Z perspektywy dzisiejszych horrorów, można mu wybaczyć często plastikowe dekoracje oraz lekko naciągane „straszności”. Warto Poltergeista obejrzeć jako jeden z głośniejszych filmów w historii gatunku. Być może nie zdobędziemy tutaj jakichś cennych filmowych doświadczeń, będzie jednak odpowiednia dawka rozrywki, humoru i, przede wszystkim strachu. A od takiego filmu to nawet więcej niż można oczekiwać.

Marta Czabała

 

 

>>>powrót


 
Polityka Prywatności