Odgrzebane w filmowych zapasach...

Tajemnica Morderstwa na Manhattanie

Bezsprzecznie jeden z najlepszych filmów Woodego Allena. Fenomenalny, iskrzący humorem scenariusz, rewelacyjne aktorstwo i hołd złożony gatunkowi kryminału i komedii. Perełka wśród perełek. Bezapelacyjnie konieczna pozycja na półce kinomana.
 

Znudzone codziennością małżeństwo, Carol i Larry Lipton niespecjalnie umie już ze sobą przebywać. Na co dzień zaangażowani są w życie raczej zawodowe niż prywatne. Larry (Allen) z pasją oddaje się wydawaniu książek kolejnym autorom, ciesząc się prestiżem jaki przynosi jego zawód oraz kontaktom z autorami, a czasami niezmiernie atrakcyjnymi autorkami. Carol (Keaton) więcej czasu niż z mężem spędza z przyjacielem Tedem, z którym zresztą planuje otworzyć wspólną restaurację. Obowiązki, rutynę i tzw. zwykłe życie przerywa jednak sąsiad Liptonów, Paul House, który – jak twierdzi Carol – zachowuje się co najmniej dziwnie. Kiedy umiera Pani House, Carol zaczyna podejrzewać, że ta nie pożegnała się ze światem w sposób naturalny. Zaczyna śledzić Paula, angażując w swoje dochodzenie zarówno męża, przyjaciela jak i ulubioną autorkę Teda.

Morderstwo oglądałam już co najmniej kilkanaście razy i za każdym razem śmieję się równie głośno. Bo też komedia Allena zdaje się być wiecznie żywa. Mistrzostwo filmu polega przede wszystkim na scenariuszu mistrza tak samo oraz jego reżyserii. Allen z bezwzględną pewnością prowadzi swoją opowieść i jej bohaterów, niemalże wirtuozersko dokładając do fabuły kolejne wydarzenia. To cudowna dla oka mieszanina komedii, dramatu i kina gangsterskiego. Allen czerpie z konwencji gatunków, z ich wzorców, obraca je, dostosowuje do swoich potrzeb. Wszystko jednak w pozytywny, atrakcyjny dla oka sposób. Akcja toczy się wartko znacznie lepiej niż w niejednym z tzw. współczesnych filmów i widać, że aktorzy świetnie się w niej odnajdują. Ba, na dodatek świetnie się bawią.

Diane Keaton, ówczesna „muza” reżysera tworzy z nim iskrzący humorem duet. Allen jak zwykle lubuje się w eksponowaniu swoich neurotycznych postaw, eksponuje fobie, ośmiesza postawy. Mieszanina talentu i widocznych na ekranie prywatnych relacji pozwalają Allenowi i Keaton na stworzenie jednej z najciekawszych i pamiętnych par filmowych. Na dodatek dostają do akompaniamentu równie wielkich talentem Allena Aldę i Anjelicę Huston, którzy ten film dopełniają. To idealny filmowy czworokąt, chyba nie spotkany w żadnym kolejnym już filmie.

To film wielki. Jego ponadczasowość to aktorstwo, reżyseria, scenariusz ale też i sama opowieść, dotycząca problemu uniwersalnego, takiego jaki może stać się udziałem nas wszystkich. To humorystyczna lekcja o tym jak znudzeni życiem możemy szukać sobie rozrywki i znaleźć rzeczy, o które niekoniecznie nam chodziło. I przestroga, żeby nie wtrącać nosa w nie swoje sprawy.

Marta Czabała

 

>>>powrót


 
Polityka Prywatności