Biegiem po DVD!

Tower Heist: Zemsta cieciów

Trailer zapowiada głupotę, sam film jest jednak dość sprawnie zrobioną opowieścią z morałem, na dodatek pozbawioną idiotycznych gagów, fekalianych żartów czy banału. Sprawne kino z morałem i kilkunastoma powodami do uśmiechu.
 

Tower Heist, chyba z braku pomysłu na tłumaczenie, wypuszczony z rodzimym i jakże okropnym dodatkiem „Zemsta cieciów” to zdumiewająco dobrze zrobiona komedia, smutno komentująca trzęsący Ameryką kryzys finansowy. Tytułowy Tower to wielki i zaawansowany wieżowiec dla bogaczy, obsługiwany przez wysoce wykwalifikowany, doskonale zgrany zespół, prowadzony przez managera Josha Kovacsa. To właśnie Kovacs, ślepo wielbiący właściciela budynku, magnata finansowego Arthura Shawa, postanawia wziąć pieniądze emerytalne swoich pracowników i przekazać je panu Shaw pod zarządzanie. Bomba wybucha kiedy FBI aresztuje Shawa pod zarzutem malwersacji finansowych. Zdruzgotany tym, że pogrążył nie tylko siebie ale wielu innych, bardzo bliskich mu ludzi, Kovacs postanawia napaść apartament dawnego mentora i zabrać to, co słusznie mu się należy. Tylko czy jest jeszcze coś do zabrania?

Polacy, tak samo jak Amerykanie lubią oglądać, jak wymierzana jest sprawiedliwość. A ta opowieść, komediowa przecież jest opowieścią z morałem, przyzwoitym, podanym nie nachalnie, miła dla oka, miła dla ucha i autentycznie śmieszna. Całość jest fantastycznie zagrana, nie tylko przez doskonałego jak zawsze, chociaż tutaj nietypowo obsadzonego w roli tego złego Alana Aldę, ale przede wszystkim przez resztę ekipy aktorów, z reguły zaszufladkowanych w rolach idiotów. Po raz pierwszy w życiu udało mi się autentycznie polubić Eddiego Murphego, docenić Bena Stillera, autentycznie zachwycić się Casey’m Affleckiem. Wielką przyjemnością jest widzieć, że na ekran zawitała znowu, magiczna Gabourney Siddibe. To właśnie ci aktorzy, grający pod scenariusz twórców m.in. Speed 2 czy też Ocean’s Eleven tworzą opowieść jedyną w swoim rodzaju, o ludziach, którzy w końcu postanowili wziąć sprawiedliwość w swoje ręce i zawalczyć o to, co im się należało. To komedia, ale komedia mądra: ciekawa, angażująca. Kto z nas, wyzyskiwany dzisiaj przez szefa, nie marzył chociaż raz skrycie, żeby odegrać się na nim tak, żeby nie był w stanie się pozbierać. Ach marzenia… Niech ziszczą się chociaż w filmie. Ciekawym. Mądrym. Taka, jakich wciąż za mało w Hollywood.

>>>powrót


 
Polityka Prywatności