Kosmiczna Katastrofa
I dlatego po raz n-ty przyjęłam zagładę Ziemi, tym razem niszczoną przez Merkurego, skłonnego zagrozić istnieniu ludzi swoją nową, magnetyczną trajektorią. Na drodze zniszczenia staje genialny, aczkolwiek niezrozumiany naukowiec, para studentów i pani astronautka, która robi wszystko, aby wrócić do męża na Ziemi.
Wszystko jest tak przewidywalne jak trzeba. Jest Zły Szef, niezłomnie forsujący swoje pomysły, niezależnie od ich sensu. Jest para uzdolnionych, chociaż niezrozumianych studentów. Jest też naukowiec – już wcześniej niezrozumiany, w gruncie rzeczy jednak geniusz zdolny uzdrowić świat. Wszystko jest przewidywalne, tak jak w takich filmach być powinno. Jest więc sporo typowo niezrozumiałego języka („Przekalkulować trajektorię planety uwzględniając magnetyzm”), jest sporo średnich efektów specjalnych, jest dużo schematów, stereotypów. Ale czy to sprawia, że całość jest nieznośna? Absolutnie nie, pod warunkiem, że jesteście miłośnikami kina katastroficznego. Tylko wtedy zachowacie powagę, wtedy kiedy naprawdę chce się śmiać. Jeśli jesteście wśród tych wielbicieli, to film dla was. Jeśli nie, może lepiej obejrzeć coś innego.
M.D.