Nad życie
To idealny materiał na film, nawet jeśli doskonale wiemy jak cała historia się skończyła. Film powstał na tyle wcześnie, że emocje po śmierci Agaty jeszcze nie opadły. Być może właśnie dlatego TVN zdecydował się wprowadzić film do kina a nie do telewizji. O ile statystyki są prawdziwe, stacja odniosła sukces. I dobrze. Bo takie historie – oprócz tego, że medialne – są bardzo, bardzo piękne. Nawet jeśli bardzo smutne.
To bardzo dobry film. Nieprzesadzony, nie ociekający nadmiernie lukrem czy wymuszonym dramatyzmem. Wystarczy sama historia, nie ma jej czym upiększać. Emocją niesie scenariusz i aktorzy, w szczególności dwie kobiety. Olga Bołądź w końcu pokazuje, że jest fantastyczną, dramatyczną aktorką. Ten film to także Danuta Stenka, której nigdy nie widziałam tak dobrej. Scena, w której prosi, aby mąż pożegnał się z Agatą, należy do najbardziej poruszających w całym filmie. To Stenka dramatyczna, zupełnie niekomercyjna, doskonała aktorka. Szkoda, że tak rzadko ma okazję to pokazać.
Panie nie dają szans Michałowi Żebrowskiemu. A film jako całość? Cieszę się, że nie jest ckliwy, nadmiernie romantyczny, ugrzeczniony. Podoba mi się, że bohaterowie przeżywają też bunt, strach, niepewność. To przepiękna, niepolukrowana historia o kobiecie, która zdecydowała się na heroiczną walkę z losem. I chociaż przegrała, dzisiaj pamiętają ją miliony.
A.N.