American Warship
I tutaj mamy dzielny pancernik, pozbawiony elektroniki, który wypływa właśnie w swoją ostatnią podróż. Jest stary, zaraz po zakończeniu objazdowej misji, ma zostać przerobiony na muzeum. I wtedy właśnie zaczynają się dziać dziwne rzeczy. W okolicach Japonii spadają na ziemię amerykańskie samoloty. Zniszczony zostaje amerykański statek. Wszystko co nowoczesne przestaje działać. Rząd amerykański podejrzewa inwazję Korei Północnej i szykuje odwet. Na szczęście, na drodze wojny atomowej stoją jeszcze nasi bohaterowie, dzielni żołnierze, którzy odkryją, kto stoi za atakiem. Mają do dyspozycji starą broń, telefony na korbkę i wszystko to, co było nowoczesne za czasów … II Wojny Światowej. Ale przecież amerykański mundurowy może dokonać cudów…
I oczywiście tych cudów dokona, walcząc bohatersko z kolejnymi, złymi potworami. I tak samo jak statek pochodzi z czasów ostatniej światowej wojny, z tych samych czasów pochodzą też efekty specjalne. Wróg kosmita zrobiony jest w tak tandetny sposób, że trudno jest powstrzymać wybuchy śmiechu. Polecam scenę, w której dzielna pani porucznik chce walczyć z kosmitą na pięści. Efekt komediowy jest pewnie niezamierzony, ale za to jaki cenny i wartościowy! Ogólnie jest cudnie, trudno jest pozbyć się wrażenia, że uczestniczymy w jakimś średnio wyrafinowanym, miejscami mocno tandetnym przedstawieniu dla dzieci z podstawówki. Aktorstwo jest mizerne, teksty zapożyczone masowo z innych filmów (czy był w ogóle scenarzysta?), a całość wypada tak, że można tylko chwycić się za głowę, że z własnej woli dołączyliśmy to tych naiwnych, którzy to obejrzeli. Odrazy nie czuję. Ale to ciut za mało, żeby obejrzeć to kolejny raz lub polecać innym.
M.D.