
Bardzo się cieszę, że twórcy „Listów do M.” nawet nie próbują ukryć swoich inspiracji filmem „To właśnie miłość”, widocznej nawet na plakacie. Gdyby szli w zaparte, krytyka nie zostawiłaby na nich suchej nitki. Tak mamy kolejną polską wersję zagranicznego hitu, przyznać trzeba, że przyjemną, lekką i na pewno poprawiającą humor. A w naszym rodzimym kinie to naprawdę niemałe osiągnięcie.

„Hello! How are you?” Alexandru Matei to komedia romantyczna, która swoją świeżością udowadnia, że nawet te bardziej komercyjne produkcje dostarczają emocjonalnego objawienia. Ta dowcipna opowieść koncentruje się na relacji męża i żony, małżeństwa o 20-letnim stażu, przeżywającym kryzys. Bohaterowie całkowicie znudzeni sobą, z prawdziwym zaangażowaniem i rozkoszą oddają się czatom internetowym.

Wiele lat po mitycznym zwycięstwie Bogów nad Tytanami na horyzoncie pojawia się nowe zagrożenie. Żądny władzy król Hyperion (Mickey Rourke) wypowiada wojnę ludzkości. Plądrując bezbronne, wobec jego brutalnej armii, ziemie Grecji poszukuje legendarnego Łuku – broni o niewyobrażalnej mocy, wykutej niegdyś w niebiosach przez Boga Wojny, Aresa.

Ja naprawdę lubię kino katastroficzne, do tego stopnia, że z przyjemnością znoszę schematyczność i niemalże kompletny brak inwencji twórczej. Zniosę też to, że większość katastrof uderza w Stany Zjednoczone i to właśnie Amerykanie są tymi, którzy zbawiają ludzkość. Ba, zniosę też ich narodowy patos, chociaż ten lepszy jest w małych dawkach. Dlatego też z przyjemnością obejrzałam „Proroctwo Doomsday”, chociaż nikomu nie poleciłabym, aby poszedł w moje ślady, jeśli gatunek jest mu niemiły.

Obrazem otwierającym tegoroczny festiwal (15-20 listopada) będzie Czarny koń - najnowszy film Todda Solondza, pokazywany w tym roku w weneckim konkursie. Reżyser będzie gościem festiwalu i bohaterem retrospektywy. Odbierze także nagrodę Indie Star Award - przyznawaną przez festiwal dla gwiazdy niezależnego kina amerykańskiego oraz poprowadzi masterclass.

2 grudnia ukaże się wyjątkowy box z filmami słynnego brytyjskiego reżysera Mike'a Leigh. Mike Leigh jest jednym z najbardziej znanych brytyjskich reżyserów filmowych i teatralnych. Stworzył w kinie specyficzny styl łączący wnikliwą obserwację rzeczywistości z groteską i poetyką absurdu. Ulubionymi bohaterami Leigh są "zwykli" ludzie w codziennych sytuacjach, których portretuje z podszytym czułością realizmem.

Na to pytanie odpowiada sam reżyser. „Róża” jest jego najbardziej optymistycznym filmem, przywracającym wiarę w miłość (uzasadnienie Nagrody Dziennikarzy na FPFF w Gdyni). "Podstawową warstwę filmu tworzy opowieść o miłości. Trudnej i na gruzach. Ona jest Mazurką - Niemką a może Polką, to pojęcie względne i zależy od politycznej manipulacji, czego dowody (i skutki) pokazuję na ekranie - jest kobietą, która z rąk Rosjan, później Polaków, doznała nieszczęść i najcięższych upokorzeń.

Komedia, której główny bohater - 15-letni Olivier Tate - ma w życiu dwa cele: stracić dziewictwo przed kolejnymi urodzinami i nie dopuścić, by matka porzuciła ojca dla ekscentrycznego sąsiada. "Moja łódź podwodna" to reżyserski debiut Richarda Ayoade, który do tej pory zdobywał popularność pisząc scenariusze i występując w telewizyjnych komediach oraz realizując teledyski, m.in. dla zespołu Arctic Monkeys.

"Człowiek z Hawru" to najnowsza komedia mistrza czarnego humoru Akiego Kaurismakiego, (twórcy legendarnych "Leningrad Cowboys" oraz "Człowieka bez przeszłości"). To opowieść rozgrywająca się w zapomnianym przez świat portowym mieście, gdzie żyje grupa wyjątkowo barwnych postaci. Galerię komicznych typów tworzą: uroczo naiwny pucybut, uciekinier z Afryki, cyniczny detektyw, dawna gwiazda rock and rolla, a także wyjątkowo inteligentny pies.

"Czarny koń" ("Dark Horse") to najnowszy film mistrza czarnej komedii Todda Solondza ("Happiness", "Palindromy").

Bohaterem "Wstydu" jest Brandon (Michael Fassbender - "Bękarty wojny", "Głód"), trzydziestoparoletni, świetnie sytuowany mieszkaniec Nowego Jorku. Jego pozornie idealne życie skrywa jeden sekret: Brandon jest seksoholikiem. Uzależniony od internetowej pornografii nie jest w stanie zbliżyć się do kobiet w prawdziwym świecie.

Dokument z Davida Gelba z muzyką Philipa Glassa ("Godziny", "Koyaanisqatsi") o 85-letnim Jiro Ono, jednym z najsłynniejszych mistrzów sushi na świecie . Jiro Ono całkowicie poświęcił swoje życie doskonaleniu swojej profesji. Przygotowywaniem sushi zajmuje się przez niemal od dziecka .

Wydane po raz pierwszy w 1847 roku "Wichrowe wzgórza" autorstwa Emily Brontë są opowieścią o wielkiej i niszczącej sile namiętności. Catherine Earnshaw, panna z dobrego domu, kocha z wzajemnością Heathcliffa, człowieka niższego stanu. Niestety, młodzi właśnie ze względu na konwenanse nie mogą wziąć ślubu. Ich niespełnione uczucie wywoła lawinę tragicznych wydarzeń...

Mimo starań twórców tego filmu, jakoś nie jestem w stanie uwierzyć, że cała historia jest prawdziwa. Nie jestem też specjalnie całością się przejąć, bo takie horrory były już po wielokroć. Rzeź na ładnych młodocianych opanowali do perfekcji Amerykanie. Francuzi mogą już tylko kopiować.

Zapraszamy do kina Helios (sala nr 6, ul. Kazimierza Wielkiego 19A) w środę, 26 października, o godzinie 19.00 na pokaz jednego z przebojów zbliżającej się edycji American Film Festival - Jack Goes Boating - debiutu reżyserskiego Philipa Seymoura Hoffmana.

Wybór sukni ślubnej to jednocześnie największa radość i udręka. To sprawa, która niejednej kobiecie spędza sen z powiek. Nic dziwnego! Podczas ślubu oczy wszystkich gości zwrócone są właśnie na pannę młodą. 18 listopada Bella Swan powie wreszcie: „TAK”… w sukni zaprojektowanej przez samą Carolinę Herrerę. Kate Middleton ma powody do zazdrości!

Dzięki reżyserowi Nanniemu Morettiemu spełniło się moje marzenie o występie w zagranicznym filmie - zdradził Jerzy Stuhr podczas spotkania z publicznością na festiwalu Nowe Horyzonty - I nie chodzi tu o trzecioplanową rólkę sprzedawcy warzyw czy sprzątacza, ale o specjalnie napisaną dla mnie postać.

Było, było, było! Nawet jeśli za kamerą staje absolutny mistrz filmów akcji, i tak nie da się pozbyć wrażenia, że całość to jedynie powtórzone sceny z filmów akcji. Zwłaszcza jednego, który na ekranach kin był zaledwie pięć lat temu. Można obejrzeć bo to bardzo dobre kino akcji. Ale sensacji nie ma i nie będzie.

Wbrew oczekiwaniom to nie jest horror, a raczej bardzo mroczny thriller, dobry w odbiorze, chociaż za wolno się rozwijający. Dzięki początkowi prawdziwego romansu głównych bohaterów, film otrzymał wprost niespodziewaną promocję i reklamę. Czy jest tego warty? Pewnie tak, chociaż całość lepiej zniosą wielbiciele gatunku.

Już 9 grudnia w kinach „Wilk” – film stworzony przez plejadę skandynawskich sław. Film wyreżyserował Daniel Alfredson, znany z ekranizacji „Millenium cz.1 i cz.2”, w główną rolę wcielił się Peter Stormare aktor, który w trakcie swojej kariery współpracował z braćmi Coen (Fargo), Larsem von Trierem ( „Tańcząc w ciemnościach” ) czy Terry Gilliamem ( „Parnassus”, „Nieustraszeni bracia Grimm”). Zdjęcia zrobił operator Jörgen Persson, autor zdjęć m.in. do takich filmów jak „Wiarołomni” Liv Ulman. Scenariusz napisała Kerstin Ekman, autorka powieści „Dzwon śmierci”.